-Dziecino, ty nadal się nie zmieniłaś -usłyszałam zamykając bagażnik. Doskonale znałam ten czuły i wiecznie zatroskany głos. Uśmiechnęłam się pod nosem obracając twarz w stronę dziadka.
-Taki mój urok -wzruszyłam ramionami siadając obok niego na drewnianej huśtawce.
-Nie przejmuj się nimi, ważne, że ty lubisz swoje życie.
-Wiem, dziadku -westchnęłam ciężko, a on przytulił mnie do siebie głaszcząc dłonią moje włosy. Pierwszy raz od dawna poczułam się naprawdę bezpieczna.
-Musisz być silna. Szczęście samo cię nawiedzi w najmniej oczekiwanym momencie -uśmiechnął się do mnie ciepło. Ucałowałam jego policzek czule się z nim żegnając, po czym wsiadłam do samochodu i po prostu odjechałam nie żegnając się z nikim innym.
Przemierzając polskie drogi dopadły mnie głupie myśli o sensie istnienia i zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę lubię swoje życie, jednak szybko odgoniłam dręczące myśli, aby nie dobijać się jeszcze bardziej. Nucąc pod nosem nadawane w radiu piosenki szczęśliwie dotarłam do Bełchatowa. Wysiadając pod blokiem od razu zadzwoniłam do pani Jadzi informując, że zaraz odbiorę od niej Fokusa, po czym skierowałam kroki do jej mieszkania. Grzecznie dziękując za opiekę nad moim pupilkiem wręczyłam jej butelkę ulubionego wina i wysłuchałam ględzenia, że nie trzeba było wydawać pieniędzy i wreszcie udałam się do własnego lokum. Rzuciłam torbę do garderoby, po czym nasypałam Fokusowi karmy do miseczki i otworzyłam lodówkę w nadziei, że znajduje się tam coś, co nadaje się do skonsumowania. Jak to mówią - nadzieja matką głupich. Westchnęłam i bez zastanowienia zamieniłam sukienkę na czarne legginsy i szeroką koszulkę, po czym na nogi wsunęłam rolki, za które swego czasu wybuliłam sporą sumę pieniędzy. Chwyciłam słuchawki i portfel następnie opuszczając mieszkanie. Wytykałam sobie pod nosem, że znów zapomniałam zrobić zakupy, a przecież mieszkam na takim zadupiu, że w pobliżu nie ma żadnego spożywczaka. Jak najszybciej zrobiłam zakupy, po czym udałam się w drogę powrotną. Snułam się powoli po chodniku pałaszując paczkę ulubionych ciasteczek myśląc, że moja dieta właśnie poszła się jebać, kiedy poczułam silne uderzenie, na skutek którego wyłożyłam się na posadzce.
-Cholera, moje ciasteczka -mruknęłam patrząc zniesmaczona na pokruszone Pieguski.
-Jezu, nic ci nie jest ? -nachylił się nade mną pokaźnych rozmiarów mężczyzna maczając mi dłonią przed nosem.
-Wszystko dobrze, ale ty powinieneś nauczyć się jeździć -odpowiedziałam patrząc na niebieskookiego podpierającego swój rower. Zachichotał cicho i pomógł mi wstać.
-Przepraszam, naprawdę nie wiem jak to się stało -odparł lekko zakłopotany, a jego twarz oblał rumieniec. Zagarnęłam włosy na twarz czując, że pod wpływem jego przeszywającego spojrzenia również robię się czerwona.- Może dasz się zaprosić na przysłowiowe ciastko i kawę ? Tak w ramach przeprosin.
-Nie, dziękuję. Spieszę się -odparłam szybko spuszczając wzrok onieśmielona jego uśmiechem.
-To może chociaż dowiem się, jak masz na imię ?
-Nie jest ci to do niczego potrzebne -wzruszyłam ramionami i speszona zaczęłam się powoli oddalać.
-W takim razie będę mówił do ciebie Piegusek -wykrzyczał. Zaśmiałam się.
-I tak nie będziesz już miał okazji -ostatni raz odwróciłam się w jego kierunku, po czym ponownie włożyłam do uszu słuchawki i udałam się w drogę powrotną do mieszkania. Z uśmiechem na ustach. Trzeba przyznać, że nieznajomy niesamowicie poprawił mi humor.
~*~
To tak na początek.
Lecimy z tym Kurkiem
Dlaczego właśnie on ? Najbardziej pasował mi do tej roli, po prostu.
Kurek świetnie się tu nadaje:) To dopiero początek a mi już podoba się ta historia:) Pisz dalej, bo na pewno będę tu wpadać:) Pozdrawiam i życzę weny;)
OdpowiedzUsuńzapowiada się mega, zostaję do końca!
OdpowiedzUsuńBartosz jak najbardziej pasuje, 3 razy tak!
czekam już na dwójeczkę, i może na znowu przypadkowe ich spotkanie? :)
ściskam :*
Na ogół lubię Bartka, także uwielbiam Twoje opowieści więc będę tutaj aż do samiutkiego końca! Ciekawie się zapowiada, mam nadzieję ,że jednak Bartek będzie mógł jeszcze użyć tego jakże uroczego określenia dla naszej bohaterki :)
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Oczywiście jestem i ja! <3
OdpowiedzUsuńA wiesz, że mi też tutaj Bartuś pasuje? Szczególnie w postaci, kiedy jest zaróżowiały z nieśmiałości. Rozumiem Idę. Te wiecznie dręczące pytania o jej przyszłość. Ustalanie życia według czyjegoś dyktanda. To tak żenujące, że aż zabawne. Przecież to nasze życie i nikt nam jego nie przeżyje tak jak my.
UsuńRolki, czyli mój ulubiony wiosenny sprzęt i najlepszy środek transportu do marketu. O ile ktoś oczywiście potrafi na nich jeździć. Bartek najwyraźniej speszony całą sytuacją chciał zaprosić ją na przysłowiowe ciastko i kawę? Nie postarał się chłopak. Tym bardziej, że trafił na tego typu dziewczynę co Ida.
"I tak nie będziesz już miał okazji". Zobaczymy Iduś, zobaczymy czy nie będzie miał...
Całuję mocno! <3
Primo: flaki, fuj.
OdpowiedzUsuńDalej: zjazd rodzinny jak u mnie. -,- zdecydowanie nie polecam, takie cioteczkowe domysły to nic przyjemnego i tylko jeden jedyny dziadek ma zawsze cukierka i zawsze mówi, że jest pięknie (przynajmniej u mnie) :p
Idę sobie ulicą, jem spokojnie ciasteczka, coś we mnie wderza, leżę i nie wstaję, plecami okupuję posadzkę i jedyne, o czym myślę to "ciasteczka" - jakie to życiowe . XD
kocham cię za Bartuśka, Bartusiek pasuje wszędzie (najbardziej do mnie, ale cii ; d)
to jest wgl takie słodkie, że on będzie ją nazywał Pieguskiem. no jaram się, no.
A w Ergo Arenie grają właśnie Janosika O.o
pozdrawiam, Świetlik. <3
No, no. Bardzo fajny ten początek. Nienawidzę takich zjazdów, szczerze współczuję bohaterce. Dobrze, że chociaż na dziadka może liczyć.
OdpowiedzUsuńFajną ksywkę dostała :) Bartek na pewno nie raz będzie miał okazję to wykorzystać. To nam się bohaterka zdziwi jak go znów spotka...xD
Poprawiłaś mi humor. Naprawdę, zaczyna się rewelacyjnie. Kurek pasuje tu rewelacyjnie
OdpowiedzUsuńJestem do końca
Absolutnie dobrze sie zaczyna. Jak zawsze młodsze, bardziej ambitne rodzeństwo to zmora. Sama nie wiem, ale mojego mężczyzna ma takiego młodszego brata -.- Ale najważniejsze, żeby Idzie było doskonale w życiu, żeby robić co sie lubi.
OdpowiedzUsuńAle uwierz, że imie piesa mi ABSOLUTNIE nie pasuje :D I mam niezły ubaw po pachy :)
zapraszam na naprawimy-to.blogspot.com na kolejny rozdział :)
Już mnie masz. Serdecznie zapraszam do mnie http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńI będzie wielka miłość. I będą szczęśliwi, aż w końcu wszystko szlag trafi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale siostrzyczce, rodzicom i cioteczkom miny zrzedną, kiedy się Iga na następnym spotkaniu rodzinnym pokaże się z takim zawstydzonym Bartkiem. I wtedy to nią się będą chwalić. Oczywiście, mam taką nadzieję, że właśnie tak się stanie, bo wciąż przecież nie wiadomo, jakie los zgotujesz Pieguskowi i zawstydzonemu Wielkoludowi :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
No to mamy tego Kurka! :) Mnie się już strasznie spodobało i znając Ciebie, to nie będzie banalna historyjka, więc nic, jak tylko czekać na kolejne rozdziały- oczywiście, z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńDo następnego! ;*
Dziewczyna z pasją to świetnie ;)
OdpowiedzUsuńKurek na pewno jeszcze nadrobi swoją nikłą obecność w tym w kolejnych rozdziałach. :)
Bardzo mi się podoba i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych