czwartek, 5 grudnia 2013

Sześć.

Biegałam po mieszkaniu, wyrzucając z kosmetyczki kolejne kosmetyki, przymierzając kolejne sukienki i lamentując, że żadne buty mi nie pasują. Fokus siedział znudzony na fotelu i z zażenowaniem obserwował moją pogoń, i chyba cieszyłam się, że nie potrafi mówić, bo na pewno usłyszałabym kilka niemiłych słów. Kiedy wreszcie znalazłam odpowiednią sukienkę i w akompaniamencie kojącego głosu Ostrego udało mi się ułożyć włosy, usiadłam w fotelu obok kota i zaczęłam zastanawiać się, dlaczego robię takie zamieszanie z powodu jednego, głupiego obiadu z przerośniętym dzieckiem. Wzięłam do ręki kubek wcześniej zaparzonej kawy i uważnie, aby niczego nie poplamić, przystawiłam go do ust. Wtem w mieszkaniu rozległ się głośny dźwięk mojej komórki, a ja od razu poderwałam się z miejsca, zapominając, że ubrana w moją ukochaną, granatową kieckę trzymam w dłoni kubek. I przez własną nieuwagę moja ukochana, czarna jak smoła kawa, wylądowała na granatowej sukience, a kubek z hukiem wylądował na panelach. Głośno przeklęłam pod nosem i pędem ruszyłam do telefonu.
-Cześć Idka -w słuchawce rozległ się wesoły głos Serba.- Jesteś już gotowa?
-Oczywiście -nerwowo się zaśmiałam i ponownie spojrzałam na wielką plamę. Zacisnęłam zęby, żeby po raz kolejny nie wypuścić z siebie wiązanki przekleństw i pożegnałam się z Aleksem, który oznajmił, że zaraz po mnie wpadnie. Ślizgając się na panelach rzuciłam się do garderoby i po raz kolejny zaczęłam przeszukiwać wszystkie półki po kolei. W końcu trafiłam na zwiewną, kwiecistą spódniczkę, czarną bokserkę i dżinsową kurteczkę, a nową stylizację dopełniłam czarnymi balerinkami. Całkiem zadowolona z siebie ostatni raz spojrzałam w lustro, po czym zbiegłam na dół. Stanęłam przed klatką, a chwilę później tuż obok mojego uda zatrzymało się czarne BMW, z którego wysiadł siatkarz.
-Jak zwykle wyglądasz prześlicznie -musnął mój policzek, a ja od razu poczułam, jak staję się czerwona. Po chwili razem wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w jakimś nieznanym mi kierunku. Aleks do końca nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy, a ja zaczęłam się niepokoić, gdy zjechał w jakąś boczną uliczkę i zatrzymał się z dala od miejskiego zgiełku, gdzie kręcili się tylko pojedynczy ludzie ze swoimi pociechami lub psami.
-Chyba nie myślałaś, że zabiorę cię na jakiś nudny obiad do restauracji -zaśmiał się atakujący, widząc moją minę, po czym wyjął z bagażnika duży koszyk oraz koc. Ruszyliśmy w stronę rzeki i rozłożyliśmy koc na zielonej trawie, by po chwili się na nim położyć, chłonąc ostatnie, jesienne promienie słońca.
-Truskaweczki?
-Truskawki i Nutella! -pisnęłam, obracając twarz w jego kierunku, a on tylko się zaśmiał i oznajmił, że również do tej pory ma ogromną słabość do tego czekoladowo-orzechowego kremu. Okazało się również, że jak ja uwielbia kawę, sok pomarańczowy, słodycze, długie spacery i wszystkie możliwe powody do śmiechu. A kiedy została nam ostatnia truskawka Aleks zamoczył ją w Nutelli, po czym wystawił ją w moim kierunku, a ja delikatnie się w nią wgryzłam i po chwili siatkarz uczynił to samo. Przymknęłam oczy, czując jak delikatnie muska moje wargi.  Czas stanął w miejscu, szum drzew ustał, dźwięk płynącej rzeki również ustał, a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Było tak cholernie idealnie, że w duchu błagałam, aby ta chwila nigdy się nie kończyła, jednak nagle usłyszałam jakieś gwizdy i szybko oderwałam się od atakującego, który, nawiasem mówiąc, świetnie całuje.
-Zostawić dzieci na chwilę same i od razu takie rzeczy się dzieją! Chyba zjawiłem się w odpowiednim momencie, bo jeszcze chwili i mogłyby być z tego dzieci -kto mógł przerwać tak cudowny moment? Oczywiście, że Kurek. Brudny, spocony i ciężko oddychający rozsiadł się pomiędzy nami od razu przysysając usta do butelki soku pomarańczowego.
Kurek nawijał, jak pojebany, a ja i Aleks tylko patrzyliśmy po sobie zdenerwowani. A Bartek mówił i mówił. O treningach, o meczach, o siatkówce, o ciężkim życiu najprzystojniejszego sportowca, choć właściwie nie wiem skąd miał o tym jakieś pojęcie, bo nie mogło chodzić o niego.
-Wszystkie na mnie lecą. Idka też na mnie leci, prawda? -uśmiechnął się, niby czarująco, i objął mnie spoconym ramieniem. Tego było za wiele. Poczułam, jak moja złość zmienia się w cholerne wkurwienie i w przypływie chwili wstałam z miękkiego kocyka, po czym nachyliłam się nad Bartoszem i bez zastanowienia uderzyłam z otwartej ręki w jego policzek.
-Pierdolony egoista -mruknęłam i zgarnęłam kluczyki od auta Aleksa, po czym biegiem ruszyłam w jego kierunku i wpakowałam się do środka. Atanasijević zmierzył klubowego kolegę nienawistnym spojrzeniem i poszedł w moje ślady. Bez słowa wróciliśmy do Bełchatowa, pod mój blok. Złość na Kurka wcale mi nie przeszła i pewnie gdybym miała go przed sobą to wydrapałabym mu oczy, a następnie wsadziłabym je w jego odbyt.
-Może skoczymy na kawę? -odezwał się niepewnie siatkarz.
-Dziękuję Aleks, ale nie mam ochoty. Może innym razem -posłałam mu delikatny uśmiech, po czym wysiadałam z czarnego BMW i wróciłam do mieszkania.
-Zjebało się, Fokus -mruknęłam w kierunku kota, po czym od razu ruszyłam do łazienki. Gorący prysznic zawsze mnie uspokaja. Ubrałam ulubiony dres i grube skarpetki, a z szafki wyciągnęłam Pieguski i usiadłam na kanapie z książką w dłoni. Kiedy już prawie zapomniałam o tym, co zrobił Kurek w mieszkaniu rozległo się pukanie.
-Nikogo nie ma! -wrzasnęłam, a pukanie przemieniło się w walenie do drzwi. Zdenerwowana ruszyłam w ich kierunku, a gdy je otworzyłam moim oczom ukazał się skruszony Bartosz z butelką wina w dłoni.
~*~
Sama nie wiem, jak mi poszło, więc ocenę zostawiam Wam :)
Grudzień, a ja wciąż nie zrobiłam niczego pożytecznego. Brawo Wiki, brawo.

9 komentarzy:

  1. Tutaj wszystko pięknie ładnie, a zjawia się Bartosz.
    No ludzie, można się kulturalnie 'wpakować' ale to, jakim sposobem zrobił to Kurek.. Nie mam słów, serio. Jasne, chciał Aleksa od niej odlepić, bo sam jest zazdrosny, co widać niestety, no ale beez przesady no. Oj Bartuś, coś myślę, że buteleczką wina nie załatwisz tego, oj nie.
    Buziaki. :*
    [pomimo--wszystko.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhuh to się porobiło! Z jednej strony Kurek, a z drugiej niezwykle urzekający Aleks. Żyć nie umierać! Widać ,że Serb nie jest zupełnie obojętny Idzie, ale też i Kurek taki jej nie jest. Która z nas nie chciałaby mieć takich problemów no! Taka sielaneczka, po prostu cud, miód malina aż tu nagle.. Kurek wparowuje. Ten to ma wyczucie czasu! Skoro ja sama nie wiem w jakim teamie być, to co ma powiedzieć Ida? Bartek ją wkurza, ale ponoć ten się lubi co się czubi :P Buteleczka wina i skruszona mina? Oj będzie się działo!

    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleks skrada moje serduszko, naprawdę! A co do Kurka - mimo, że niezwykle irytujący, to jednak czuje, że w przeszkodzeniu pikniku kierowała nim szczera zazdrość o bohaterkę. Zobaczymy, jak jej to wynagrodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze Ci poszło. Świetny rozdział. No, no...będzie dylemat. Wielkie wejście zazdrosnego Kurka najlepsze :D A teraz niech się tłumaczy! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Uśmiałam się niesamowicie. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Będzie się działo, a przynajmniej taką mam nadzieję :D

    Nominowałam cię do Liebster Award. Mam nadzieję, że przyjmiesz moją nominację i odpowiesz na pytania --> http://obsesyjni.blogspot.com/p/liebster-award.html

    Pozdrawiam, Charlie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartek jest zazdrosny! I przyznam sie, że Ida załatwiła go na cacy :D Serio choć ja bym mu z buta wjechała :D
    I w sumie to zauważam, że Kypek to sie u niej pojawia tylko z alkoholem - śmierdzi mi tu coś :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aleks to wie jak zrobić na kobiecie wrażenie, natomiast Kurek doskonale wie, jak je zrujnować. A mimo tego cholernie urzeka mnie ten pierdolony egoista, znowu z butelką wina w ręku i pewnie znowu przeurzekający w swojej skrusze. Dwóch takich panów na raz to wyzwanie! A jednak jestem w teamie Kurka, ciekawe, co teraz wymyśli dla "Pieguska" :D
    Czekam na kolejny i ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Kurek to wie, kiedy ma się przypałętać i "przeszkodzić" w najmniej oczekiwanym momencie -.-
    Ale może tego właśnie chciał? Może chodziło mu właśnie o to, żeby przerwać te miłe chwile? Może jemu właśnie zależy na tym, by między Aleksem i Idą nie zaczęło dziać się jeszcze lepiej, bo tak na prawdę, to on chce zając miejsc Loczkowatego...JA chyba nawet nie mam nic przeciwko temu, a nawet nieśmiało zaciskam kciuki za Kurasia ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Bartosz doskonale wie, jak wkurzyć dziewczynę. wystarczy wdepnąć swoimi wielkimi buciorami w nie swoje sprawy. jeśli tak bardzo był zazdrosny (czy jaki tam to był powód, że znalazł się akurat w tym samym miejscu, gdzie Aleks i Ida), to trzeba było się postarać, a nie czekać aż krasnoludki załatwią za niego sprawę. a teraz jeszcze ma zamiar przepraszać. no trzymajcie mnie! strasznie podziałał mi tu na nerwy i mam nadzieję, że Ida pokaże mu miejsce w szeregu.

    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń