-Czego tu chcesz? -skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i obdarzyłam go zawistnym spojrzeniem, które chyba podziałało, bo postawił krok w tył.
-Przeprosić -wymruczał cichutko, dyskretnie wskazując na butelkę wina trzymaną w dłoni.
-Na trzeźwo nie potrafisz?
-Pomyślałem, że pijana będziesz łatwiejsza -poruszał charakterystycznie brwiami i parsknął śmiechem, jednak szybko się uciszył.
-Ja jestem łatwa, tylko z ciebie taka pizda -prychnęłam i chyba go zamurowało, bo w odpowiedzi tylko zrobił oczy, jak pięć złoty.- Poza tym dzisiaj nie mam ochoty na wino.
-Udowodnię ci, że jednak masz.
-Kurek, nie pozwoliłam ci wejść -buntuję się, gdy przekracza próg mojego mieszkania. Zdenerwowana marszczę brwi, kiedy wchodzi do kuchni i po chwili wraca do salonu z dwiema lampkami na wino oraz resztką sałatki z mojej lodówki. Do lampek nalewa wina, a na talerzyk nakłada sobie sałatkę, po czym rozsiada się na kanapie z Fokusem na kolanach, kompletnie niezrażony moim spojrzeniem. Zdenerwowana zaciskam usta w kreskę, a mój oddech przyspiesza.
-Ty pierdolony egoisto! -wybucham wyrywając mu talerz z ręki. Momentalnie przestaje przeżuwać i patrzy na mnie zdezorientowanym wzrokiem.- Czego ty chcesz? Znalazłeś sobie dziewczynkę z wygodną kanapą i teraz masz zamiar przesiadywać u mnie całymi wieczorami? Najpierw rozpieprzasz mi idealny dzień, a teraz jeszcze wieczór. Kurek, mam cię dosyć! -kończę, czując że moja twarz robi się czerwona, a ten niewdzięcznik parska śmiechem.
-Fakt, masz bardzo wygodną kanapę, ale wcale nie o nią mi chodzi. Mógłbym znaleźć jakąś inną dziewczynkę, która byłaby bardziej zadowolona z powodu moich czterech liter w jej salonie, ale ja lubię wyzwania. I mam to do siebie, że nigdy się nie poddaję. Mówiłaś, że nie masz ochoty na wino, a właśnie pijesz je duszkiem -roześmiał się widząc, że z nerwów opróżniłam całą lampkę czerwonego trunku. Zagotowało się we mnie. Warknęłam tylko, że ma się wynosić i uciekłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i wskoczyłam pod prysznic, pozwalając, by gorąca woda parzyła moje ciało. Bartosza miałam kompletnie dosyć i z ogromną ochotę kopnęłabym go w te wspaniałe cztery litery i wypchnęła z mieszkania. Nie miał za grosz wyczucia czasu i zawsze wpadał do mojego mieszkania, kiedy akurat chciałam zaszyć się przed całym światem. Z drugiej strony, jednak troszeczkę cieszyłam się z tego powodu, bo takie wieczory zazwyczaj kończyły się wylaniem kilku litrów łez i zjedzeniu kilku paczek Piegusków.
Zakręciłam kurek i usłyszałam jakiś szmer dobiegający z sypialni. Pełna obaw osuszyłam ciało miękkim ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
-No nareszcie! Już cię spakowałem, zaraz wychodzimy -zadowolony z siebie wyszczerzył nienagannie białe zęby w uśmiechu, a ja z bezsilności uderzyłam otwartą dłonią w czoło.
-Chyba sobie żartujesz, siatkarzyku -odparłam piskliwym głosem, a po chwili poczułam, jak wędruję do góry, a zaraz potem zwisam jakieś dwa metry nad podłogą.-Kurek!
-Nie da się po dobroci, to trzeba siłą -warknął i wyniósł mnie do przedpokoju, gdzie postawił mnie na podłodze tylko po to, żeby narzucić na mnie kurtkę i buty, a następnie znów uniósł w górę.
-Nienawidzę cię -warknęłam tylko, gdy posadził mnie na siedzeniu pasażera i przypiął pasami.
-Spokojnie, niedługo mnie pokochasz -wystawił język w moim kierunku i ruszył z parkingu.
Parsknęłam śmiechem i to by było na tyle mojego zaangażowania.
~*~
Szczerze?
Lubię tego zbyt pewnego siebie Bartosza, ale ostatnio kompletnie straciłam wenę na tego bloga.
Dlatego pozostało mi przeprosić za ten chujowy rozdział.
Przepraszam i życzę wesołych, rodzinnych świąt :*
Wasza Wiktoria.
Hahaha nie no świetna jest ta akcja z Kurkiem:) Zapraszam do mnie boobojeczujemytosamo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Bardzo pozytywny i szczerze, ja też lubię takiego pewnego siebie Bartka. Nie mogę doczekać się rozwoju wydarzeń. Naprawdę końcówka rozdziału mnie zaskoczyła. Dodam, że pozytywne, w ogóle całą notkę robiłam takie głupiutkie "ooo". Bo oni naprawdę są razem, tak niewyobrażalnie słodcy.
OdpowiedzUsuńJa życzę Ci, żebyś miała jak najwięcej weny, a szczególnie, co do tego opowiadania. Wesołych i radosnych świąt, spędzonych w rodzinnym gronie. Zdrowia i jeszcze raz duuuuuuuuużo weny. A i oczywiście mega prezentów ;*
PS. Serdecznie zapraszam na obsesyjnych: http://obsesyjni.blogspot.com/
klepka <3
OdpowiedzUsuńTen twój cholernie uparty i pewny siebie Bartosz zupełnie do mnie przemawia! Wie doskonale czego chce, mógłby mieć każdą ,ale wybrał zupełnie upartą i bezpośrednią Idę. Pewnie mogłaby go wyzywać, rzucać najgorszymi epitetami i tak by go do siebie nie zniechęciła. Ponoć ten się lubi co się czubi i mam nadzieję ,ze właśnie ta reguła się tu sprawdzi :)
UsuńŚciskam i również wesolutkich świąt słońce ♥
Kurcze, taki uparty, pewny siebie Pan Kurek jest po prostu genialny Przemawia do mnie jak nikt inny, ha! A co do Idy.. Raczej Bartek nie odpuści i nie da jej spokoju. ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. ;)
http://pochi-a-parlare.blogspot.com/
Pozdrawiam, inaccessiblegirl! ;)
I moje serducho skradł taki pewny siebie i uparty Bartek! Jestem niesamowicie ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń. Ida ulegnie w końcu egoistycznemu Kurkowi? :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nowość: people-will-hurt-you.blogspot.com
Wesołych Świąt! :*
w sumie nie dziwię sie jej, że tak zareagowała. bo Kurek jest taki okropny. nie może jej odpuścić. A ja to nawet bym mu przylała. Ale to tylko ja :) Kurka bić nie wolno.
OdpowiedzUsuńBartek działa spontanicznie i powiem Ci, że jestem ciekawa co zrobi Ida
sytuacja z Kurkiem boska :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, czekam na kolejny.
Wesołych Świąt, weny i motywacji do pisania :)
Pozdrawiam i zapraszam
pomimowszystkokocham.blogspot.com
Bartuś ani trochę nie przegina. Jeżeli mam go uwielbiać w opowiadaniach to tylko w takiej scenerii: pewny siebie, arogancki babiarz. A Idzie przejdzie ta niechęć, jestem tego w stu procentach pewna!
OdpowiedzUsuńCałuję mocno! <3
świetny rozdział. Uśmiałam się jak głupia z niektórych tekstów. Jak Kurka nie lubię tak tutaj jego pewnośc siebie mnie zabija. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBartek w tym blogu jest świetny, wgl. super ten rozdział : )
OdpowiedzUsuń